poniedziałek, 24 listopada 2014

Grafika ma znaczenie.

                Oglądając ostatnio wprowadzenie do Far Cry 4, bardzo urzekła mnie postać głównego antagonisty. Niestety mój PC nie pozwala mi na granie w tą grę, jednak wystarczy spojrzeć na kilka screenów czy materiałów, aby zauważyć, że przy okazji genialnie skrojonego antagonisty, gra urzeka również oprawą graficzną. Myślę że warto się zastanowić, czy te dwie rzeczy nie są od siebie w jakiś sposób zależne. 
Charakterystyczna mimika twarzy, ubiór, sposób chodzenia, czy ogólna animacja bardzo mocno wspiera postacie które mają być wyjątkowe. Jako że takie sprzedają się dużo bardziej (wiadomo, są ciekawe), twórcy powinni dążyć do takich barwnych osób. W internecie jest przekonanie, że grafika nie jest zbyt ważna, a jedyne osoby które opierają swoją opinię o grze właśnie na niej to gimbusy.  Jako liczne przykłady są podawane gry indie, które nie mogą się poszczycić ładną oprawą wizualną, jednak innymi sposobami osiągają nieraz bardzo ciekawe klimaty. Nie wiem jak innym, jednak mnie osobiście już jakiś czas temu przejadła się moda na rozpikselizowane produkcje. Na początku były bardzo fajne, sentymentalna podróż do czasów, gdy gry były na zupełnie innym poziomie niż teraz (nie mnie osądzać czy były lepsze czy gorsze), jednak po pewnym czasie zaczęło to męczyć. Od czasu do czasu lubię sobie pograć w gry z fajną plastyczną grafiką jak np. Borderlands, jednak pomimo kreskówkowej oprawy, jest ona na tyle wyraźna, że widać emocje na twarzach postaci. 
Far Cry 4 jest grą w której twórcy chcą pokazać brutalność i szaleństwo naszego antagonisty. Wg. mnie jak najlepsza grafika bardzo im pomaga w tym zadaniu. Pagan Min byłby dużo mniej przekonywujący w oprawie Borderlandsów, która sprzyja bardziej zabawnym klimatom. Jeżeli chcemy się utożsamić z naszym bohaterem, poczuć niechęć czy nawet nienawiść do Pagana, musi być on jak najbardziej "ludzki". Napięcie które towarzyszy podczas jego rozmowy ze strażnikiem który nie wykonał jego polecienia jest odczuwalne właśnie przez jego ludzkie zachowanie. Nie mamy pojecia jak się zachowa, twórcy są nieograniczeni animacjami które mogą wykonać w tej sytuacji. Przy złej oprawie wizualnej taki efekt nie byłby możliwy. Robienie sobie "selfie" z głównym bohaterem nie byłoby tak widowiskowe w oprawie z pikseli. Zakrawiona twarz, przekazane nam narzędzie zbrodni, wszystko to wpływa na tą sytuację. Nawet siedząc z nim przy jednym stole nie możemy być pewni sytuacji.
Oczywiście jest wiele kultowych postaci wywodzących się z pikselowej grafiki np. taki Mario. Dlatego też uwazam, że grafika ma ogromne znaczenie, jednakże wszystko jest uwarunkowane przez klimat który chcą osiągnąć twórcy. Jak chyba każdy, lubię patrzeć na ładne rzeczy, a Himalaje w grafice Far Cry 4 są wręcz przepiękne. Tak samo postać Pagana Mina (jeżeli tak się to odmienia), tak bardzo wspomagana przez oprawę wizualną. Myślę, że czasami po prostu musimy wrzucić na luz, i nie brać do siebie tekstów, że grafika się nie liczy. Owszem, liczy się, i należy pamiętać właśnie o tej stronie medalu, którą przytoczyłem. Chcemy mieć ludzkie, charyzmatyczne postacie – oczekujmy dobrej grafiki. 

wtorek, 18 listopada 2014

Dark Souls - "Trudny" fenomen?

                Gry są coraz bardziej casualowe. Twórcy wszędzie prowadzą gracza za rączkę. Samoistna regeneracja zdrowia. Mało skomplikowane mapy.
                Tego typu komentarze można usłyszeć od paru ładnych lat. Starsi gracze pamiętają swoje growe początki, gdzie nie było znaczników na mapie, utrzymanie zdrowia zależało od apteczek umieszczonych w różnych miejscach, czy rozkoszne błądzenie po mapie w celu odszukania właściwej drogi. Na przeciw tym negatywnym komentarzom wyszła japońska firma From Software, wypuszczając na rynek dzieło cholernie trudne, w pewien sposób nieprzyjemne dla gracza, i oferujące wyzwania za każdym rogiem. Tą grą oczywiście było Demon’s  Souls,  tworzone z myślą o PS3. Niestety z braku tejże konsoli nie było mi dane zapoznać się z prekursorem gier, które kupiły mnie w całości, i które w rankingu moich ulubionych produkcji zajmują bardzo wysokie miejsce.
                               Pierwsze Dark Souls nie miało łatwego początku na PC. Niestety japońskie studio nie potrafiło zrobić porządnego portu na tą platformę. Był to tym bardziej smutny fakt, że moderzy bardzo szybko uporali się z największymi problemami jakie występowały. Chciałym jednak pominąć tę kwestię, ponieważ dla mnie osobiście nie było to zbyt istotne w porównaniu z tym, co gra potrafiła mi zaoferować. Muszę przyznać, że pierwszą część Dark Souls przechodziłem z aktywnie wyświetlanym poradnikiem J Nie jest to może chwalebny czyn, jednak na wpół otwarty świat już od samego początku, razem z poziomem trudności ,może przysporzyć masę problemów początkującemu w tej serii. Jest wiele lokacji do których można pójść zbyt szybko. Oczywiście możliwe jest poznanie tego po tym, jak szybko przeciwnicy robią z nas sieczkę. Niestety dla nowicjusza nawet odpowiednie lokacje są bardzo dużymi wyzwaniami. Dlatego też posiliłem się poradnikiem, aby od razu udać się w odpowiednie miejsce, oszczędzając sobie przy tym biegania w kółko, i zostanawiania się, czy szkielet który mnie zabił jest zbyt mocny na moją postać, czy być może jest odpowiedni ale kuleją moje umiejętnośći.
                               Jeżeli jesteśmy już przy lokacjach, trzeba tutaj zwrócić uwagę na oprawę wizualną. Nie jest ona piękna, czy to w pierwszej części, czy to w drugiej, jednak posiada pewną "surowość" która nadaje klimatu. Według mnie grafika idealnie się wpasowuje w klimat gry, który jest ciężki, mroczny, i jak już wcześniej wspomniałem – surowy. Lokacje same w sobie są bardzo zróżnicowane, i co pokazuje geniusz projektanta, powiązane ze sobą. Ilość różnych skrótów, przejść, wind które można odblokować tylko z jednej strony jest bardzo duża. Podczas przechodzenia pierwszej części byłem naprawdę zauroczony tym, jak twórca lokacji potrafił pozornie oddalone od siebie lokacje upiąć w jedną logiczną całość. Ma to o tyle znaczenie, że w grze nie posiadamy szybkiej podróży (pojawia się bardzo późno, i jest ograniczona), więc pozorny labirynt, który możemy sobie ułatwić odblokowaniem różnych przejść jest bardzo satysfakcjonujący.
                               Antyfani serii lubią nakrzekać na brak fabuły, mówiąc że gra opiera się na bezmyślnym chodzeniu od lokacji do lokacji. Paradoksalnie jest to bardzo duży plus. Nie twierdzę oczywiście że nie ma tutaj żadnej historii. Jest wręcz przeciwnie, jest jej bardzo dużo, i co najważniejsze, jest ciekawa. Dlaczego więc tyle głosów mówiących o braku fabuły? Dzieje się tak za sprawą dawkowania informacji. Nie mamy tutaj żadnych przerywników filmowych (jest ich kilka, wszystkie niejasne), a narracja opiera się na przedmiotach w grze. Jeżeli znajdziemy szatę w którejś z lokacji, możemy ją bez zastanowienia ubrać, lub z pozycji ekwipunku wybrać opcję przedstawienia jej historii. Oczywiście stajemy przed wyborem, czy chcemy grać bezmyślnie, tak jak insynuują to hejterzy, czy może zagłębić się w ten świat, czytając opisy przedmiotów, lub wyciągać wnioski z otoczenia (jest wiele smaczków w samych lokacjach np. Pewien pomnik który jest obiektem wielu spekulacji). Wymaga to pewnego zaangażowania, ponieważ nie jesteśmy bombardowani informacjami, a  w celu ich znalezienia musimy się postarać. Muszę przyznać że starania będą w pełni opłacalne. Gra trafiła idealnie w mój gust, gdzie w mrocznym fantasy dobrzy bohaterowie przeważnie giną okrutną śmiercią, lub co dla nich bardziej tragiczne, przechodzą na stronę ciemności. Nie jest tutaj wyjątkiem sytuacja, gdy przez jakąś część gry słyszymy o potężnym bohaterze który zrobił wiele dobrego, a spotykamy go w jakiejś dziurze, gotowego nas zabić. Znając jego historię, uśmiercanie takiego człowieka (chociaż najczęściej są już zbyt "zdziczali" aby ich nazwać ludźmi) jest bardzo smutnym przeżyciem. Jeżeli ktoś tak jak ja lubi takie klimaty, można zaliczyć to na bardzo wielki plus.
                               Najczęściej taki historyczny przeciwnik występuje w formie bossa, o których należałoby wspomnieć pisząc o tej serii. Niektórzy z nich potrafią być bardzo twardzi do pokonania, a checkpointy rzadko kiedy znajdują się tuż przy bossie. Dlatego też nieźle się nabiegamy, zanim uda nam się takiego skurczybyka pokonać. Nie powiem, potrafi to być upierdliwe w sytuacjach gdzie boss zabija nas na dwa ciosy, jednak takie doświadczenie, o ile przy nim nie odpadniemy, potrafi nas nieźle zachartować (ewentualnie naszego pada, który łatwego życia przy tej grze nie posiada). Samo wykonanie bossów jest bardzo ładne, mamy tutaj olbrzymich gigantów których możemy bić jedynie po kostkach, jak i małych, mobilnych rycerzy. Od razu mówię, Ci drudzy nie są mniej śmiertelni J Szczególnie pewna dwójka z którą walczymy jednocześnie. Wspominam ich chyba najgorzej z całej gry. Jest to pewien paradoks ponieważ najgorzej nie ma tutaj wydźwięku wyłącznie negatywnego. Design tych bossów, w połączeniu z fenomenalną ścieżką dźwiękową zrobiły z tego bardzo satysfakcjonującą, osobistą potyczkę nie tylko z nimi, ale również z samym sobą. O ile przez wszystkie próby ich pokonania wulgaryzmy latały na prawo i lewo, tak po pierwszym ich pokonaniu aż chciało się oddać szacunek pokonanemu przeciwnikowi. Było to bardzo honorowe wydarzenie J (pomijając fakt walki dwóch na jednego).
                               Seria Soulsów, jak przystało na porządne gry RPG, posiada bardzo fajny system rozwoju postaci. Pokonując wrogów dostajemy dusze, za które można albo ulepszyć postać, albo zakupić potrzebne rzeczy u kupców lub kowali. Jest to idealny system, który prowadzi do bardzo ostrożnego wydawania swoich zasobów, tym bardziej, że można je stracić praktycznie w każdej chwili. W chwili naszej śmierci wszystko upuszczamy na ziemię, i jesteśmy zmuszeni do powrotu (wszystkie potwory się respią w chwili śmierci i odpoczynku przy ognisku- checkpoincie), jednak mamy na to tylko jedną próbę. Można podnieść dusze tylko przy miejscu swojego ostatniego zgonu, więc ginąc próbując odzyskać nasze dusze powoduje ich utratę.

                               Jeżeli kiedykolwiek robiłbym ranking swoich ulubionych gier, seria Souls na pewno znalazłaby się na podium. Z tego powodu czułem się w obowiązku aby jakoś napisać o niej. Nie chciałem mówić o genialnej fabule w obawy przed spoilerami, jednak jest ona jednym z największych plusów tej gry. Nie wiem czy jestem zapatrzonym w tą serię fanem który ślepo ufa twórcom, jednak ciężko znaleźć mi w tej produkcji błędy. Oczywiście nie uwzględniając technicznych, które niestety występują. Każde rozwiązanie mi tutaj odpowiada. Bardzo trudny poziom trudności jest czymś co chyba najbardziej wyróżnia tę serię wśród innych, nowych gier. O ile niektóre etapy potrafią być mega wkurzające, to należy pamiętać o powiedzeniu, mówiące że ból uszlachetnia J Przechodzenie tych trudnych etapów daje to, co napędza nas do dalszego grania, czyli przeogromna satysfakcja. Większość bossów to wyzwanie którego chcemy podjąć, w akompaniamencie mega klimatycznego soundtracka którego lubię posłuchać również poza grą, jest to walka którą podejmujemy z uśmiechem na twarzy, a jednocześnie ze łzami w oczach. Serie polecam każdemu kto posiada odrobinę więcej czasu, ponieważ gry same w sobie do krótkich nie nalezą, a za pierwszym podejściem czas ten potrafi się niesamowicie wydłużyć. 

niedziela, 16 listopada 2014

Polskie rozmowy, angielski czat?


                             Grając ostatnio w World of Warcraft, spotkałem się z bardzo interesującym zjawiskiem na jednym z ogólnych czatów gry. Na początku jednak należy zwrócić uwagę na fakt, że WoW oficjalnie nie posiada polskiego serwera, a cała akcje dzieje się na Burning Legion, który takim polskim serwerem jest wyłącznie nieoficjalnie. Kilku polaków postanowiło porozumiewać się na nim w ojczystym języku. Nie trzeba było długo czekać, aby do głosu doszły również inne, anglojęzyczne osoby. Zarzut w stronę naszych rodaków był oczywisty, domagali się oni używania czatu wyłącznie w języku serwera (angielski), tak jak jest to napisane w oficjalnym spisie serwerów.
                              Niestety dalsza rozmowa nie była zbyt uprzejma. Nasi rodacy zaczęli wulgarnie obrażać osoby które zwróciły im uwagę, zarówno w języku angielskim jak i polskim (co dla mnie osobiście jest mega głupotą, pisanie po polsku anglojęzycznej osobie równa się z tym, jakby w ogóle się do niej nie napisało, może z wyjątkiem powiększenia frustracji). Jak powszechnie wiadomo agresja budzi agresję, więc nie trzeba było długo czekać, aby inwektywy zaczęły się pojawiać również z drugiej strony. Postanawiając wtrącić się do dyskusji, napisałem po angielsku że jestem polakiem mowiącym na ogólnym czacie wyłącznie w języku angielskim, polski zostawiając sobie do rozmówek w party z polakami, czy prywatnie. Niestety mój komentarz został zlany totalnie, nikomu nie chciało się już prowadzić kulturalnej dyskusji, wymieniając się poglądami na temat tej sprawy. Jako że nie mam pojęcia jak jest ustalone wszystko w regulaminie gry, było mi trochę żal, że nie mogę czysto teoretycznie podyskutować na ten temat, omijając to co mogło się znaleźć w regulaminie, a patrząc na to z perspektywy czysto ludzkiej. Czy takie zachowanie jest kulturalne? Czy należy dostosować się do czyjejś prośby, nawet jeżeli nie jesteśmy pewni czy ta osoba zna regulamin? A może cały wymagany język angielski jest tylko fanaberią ludzi, których inne języki drażnią? Te i parę innych pytań zaprzątneły moją głowę.
                               Pierwsza rzecz jaką należałoby zrobić, to przenieść całą dyskusję z gry, do świata rzeczywistego. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to czat ogólny, trzeba by ustalić pewne rzeczy. Cała rozmowa mogłaby się toczyc np. na czyjejś imprezie, tak żeby wszyscy w pokoju byli świadkami wypowiadanych słów. Osobiście nie spotkałem się z taką sytuacją, nigdy również nie zastanawiałem się nad tym, jednak po bardzo szybkich przemyśleniach dochodzę do wniosku, że powinno się ustalić jeden język, którym każdy by się posługiwał. Odpychanie jakiejś części ludzi tylko dlatego, że nie potrafią mówić w naszym języku nie jest zbyt kulturalne w wypadku, gdy siedzimy na tej samej imprezie, w tym samym pomieszczeniu. Dla mnie ma to oznakę bezczelnego ignorowania kogoś. Cała sytuacja ma również wydźwięk praktyczny, mówiąc w osobnych językach będzie dochodzić do zamieszania, i nieporozumienia.
                               Słyszałem również teorię, że człowiek wybierając serwer na którym chce spędzić swój czas (czyli jakieś kilkaset, kilka tyś. godzin, jeżeli mówimy o grach MMORPG), to powinien zrobić rozeznanie, jaka sytuacja panuje na serwerze. Jest to w miarę logiczne stwierdzenie, jadnak niepozbawione wad. Jak już wcześniej wspomniałem, na liście serwerów widnieje język angielski, więc wybór może opierać się właśnie na tym. Nie należy również zakładać, że wszyscy będą na tyle zorientowani w temacie, żeby zrobić rozeznanie w serwerach. Dla tzw. casualowych graczy nie jest to raczej coś, o czym pomyślą. Sam lubię poszukać serwera gdzie gra dużo polaków, jednak dla wyłącznie anglojęzycznego gracza jest to sprawa zupełnie mniejszej wagi. O ile polskich serwerów w grach nie jest za dużo (głównie chodzi  o gry MMO, gdzie jedynymi serwerami są te oficjalne) to tych anglojęzycznych jest najwięcej.

                               Tak jak już wcześniej wspomniałem przytaczając moją wypowiedź w grze, używam wyłącznie języka angielskiego na czacie ogólnym. Myślę że jest to bardziej kulturalne niż wpychanie się na siłę ze swoim językiem w inne narodowości, ale jest to też podyktowane tym, że nie chcę wzbudzać niepotrzebnego zamieszania wśród graczy. W końcu wszyscy nalezymy do tej samej, wspaniałej społeczności, a rozmawianie w międzynarodowym języku może przynieść same korzyści. Nowe znajomości na poziomie światowym, owocują w o wiele ciekawsze rozmowy niż z samymi polakami. Raczej nie będę już próbował brać udziału w dyskusjach „na żywo”, ponieważ to doświadczenie nauczyło mnie, że nie chodzi w nich o udowodnienie swoich racji, a o kłótnię samą w sobie. Jestem ciekawy jak inni normalni ludzie postrzegają tą (tę? nigdy się tego nie naucze) sytację, abstrahując kompletnie od regulaminów serwerów, a biorąc pod uwagę zwykłe logiczne myślenie.